Aktualności

Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł

Dzisiaj pożegnaliśmy naszego parafianina świętej pamięci Antoniego Łuczkę. Dzięki życzliwości pogrzebowego kaznodziei publikujemy tekst wygłoszonych dzisiaj słów podczas liturgii pogrzebowej.

Ks. Stanisław Nabywaniec

Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.

Kazanie na pogrzebie śp. Antoniego Łuczki.

Nowy Zagórz 7 VIII 220 r.

„Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł!” (J 11, 21). Parafrazując ten pełen bólu i pewnej dozy wyrzutu wobec Jezusa okrzyk Marty, siostry zmarłego Łazarza, chcielibyśmy zawołać: Panie, gdybyś wysłuchał naszej modlitwy, Antoni mój mąż, nasz tato, dziadziu, brat, szwagier, przyjaciel by nie umarł. Modliliśmy się tak wiele i gorąco, aby Bóg zachował jego życie wśród nas i przywrócił utracone zdrowie. Bóg jednak zawołał go do siebie. Trwająca wiele miesięcy choroba śp. Antoniego przyczyniła się do zainicjowania wielkiego dobra. Zjednoczyła wielu ludzi, nie tylko rodzinę i bliskich ale także szeroki krąg sympatyków jego twórczości artystycznej oraz ludzi obcych i dalekich. Wszystkich nas zjednoczyła wspólna modlitwa, ale przede wszystkim zjednoczył nas On sam, Chrystus, który powiedział: „gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Dziękuję wszystkim, tym którzy modlili się w intencji zdrowia Antoniego.

Stajemy dziś w zadumie i w milczeniu, tu przed Ołtarzem Chrystusa Pana, otaczając swoją wdzięczną pamięcią i modlitwami naszego kochanego Antoniego, który, po długiej chorobie, przekroczył próg nadziei, którą żył od dnia swego chrztu. Z chwilą śmierci jego nadzieja życia wiecznego (por. Tt 3, 7) ustąpiła miejsca miłości, którą jest sam Bóg, miłości, „która nigdy nie ustaje” (1Kor 13, 8).

Święty Jan Paweł II uczył, że w tym wszystkim, co robi człowiek, pozostawia on cząstkę siebie. Chcemy więc z perspektywy ołtarza, śmierci, ale przede wszystkim zmartwychwstania Chrystusa spojrzeć na życie śp. Antoniego i na to czym było ono wypełnione. Urodził się i wzrastał w tradycyjnej i typowej dla Zagórza rodzinie kolejarskiej. Ukończył szkołę podstawową i technikum a następnie podjął pracę w fabryce „Autosan”. Założył rodzinę, z którą zamieszkał w Nowym Zagórzu. Otoczył troskliwą opieką swojego ojca. W wyniku przemian ekonomiczno-społecznych w kraju stracił pracę, co spowodowało wielki jego niepokój związany z utrzymaniem rodziny. Mimo tych trudności udało mu się zapewnić wyższe wykształcenie całej trójce swoich dzieci. Po zakończeniu pracy w fabryce mógł oddać się z zamiłowaniem swoim pasjom artystycznym – malarstwu i rzeźbie. W jego twórczości przeważała tematyka religijna. Odnowił wnętrze kaplicy cmentarnej w Dydni, przygotował okolicznościową dekorację dla kościoła w Dydni, dla tutejszego kościoła wyrzeźbił w drewnie postaci do żłóbka bożonarodzeniowego, na szlaku drogi krzyżowej na zagórskim Marymoncie możemy zatrzymać się przy stacji piątej „Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi”, której autorem jest śp. Antoni. W wielu kapliczkach przydomowych przycupnęły postaci Chrystusa Frasobliwego, które również wyszły spod jego dłuta. Najwięcej jednak miejsca w tej twórczości zajmują postaci aniołów – Bieszczadzkich Aniołów, Bożych posłańców, służących Bogu. Oddana w nich radość i uśmiech jakże bardzo wyrażają prawdę, iż tylko służenie Bogu jest radością. Antoni nie był teologiem, ale zdaje się, że w swych rzeźbach postaci anielskich zdołał ukazać tę prawdę teologiczną, iż nie ma większej radości, jak służyć samemu Bogu i pełnić jego polecenia, bo jak uczy psalmista „nakazy Pana są radością serca” (Ps 19, 9).

Gdy przychodzi śmierć, umierający – w naszym ludzkim odczuciu – pozostaje sam, gdyż my nie możemy towarzyszyć mu dalej swą fizyczną obecnością. Na tym etapie jakby sztafetę naszej obecności przekazujemy w ręce aniołów, przede wszystkim anioła stróża umierającego. Anioł stróż, który towarzyszył mu przez wszystkie dni jego życia, jest wtedy z nim w sposób szczególny a z nim także rzesza innych aniołów. Oni to oddają go Boga. Potwierdza to przypowieść jaką Pan Jezus opowiedział o bogaczu i Łazarzu: „Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama” (Łk 16 22).

Przekonanie, że duszom zmarłych towarzyszą w drodze do wieczności aniołowie ma zakorzenienie w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. W sztuce chrześcijańskiej często przewija się motyw Michała Archanioła z mieczem, walczącego z diabłem, aby bronić duszę umierającego człowieka a na epitafiach i nagrobkach widnieją postaci aniołów. Święty Augustyn był zdania, że w dniu Sądu treść naszego życia zostanie przekazana Bogu przez naszego anioła stróża (Civitas Dei II, 14). Święty Izaak Syryjczyk natomiast uważał, że związek człowieka z aniołem stróżem jest tak silny, iż aniołowie będą trwać wraz z nami, „odpoczywając przy nas” w nowym świecie po skończeniu czasów (zob. Izaak Syryjczyk, Filokalia, X). Tradycja starochrześcijańska utrzymywała, że aniołowie pełnią funkcje przewodników, w wędrówce duszy do Pana. Nawet Marcin Luter, odrzucający Tradycję Kościoła podczas kazania w dniu św. Michała 29 IX 1531 r. powiedział: „Tak jak jestem pewien, gdy kładę się do łóżka na nocny spoczynek, że aniołowie mają za zadanie opiekować się mną: tak samo jestem pewien, że gdy będę kroczył ostatnią drogą […], aniołowie będą ze mną i będą mi towarzyszyć”.

Siedemnastowieczny kaznodzieja pogrzebowy mówił: „A coś więcej miał dla człowieka uczynić, a nie uczyniłeś; stworzyłeś go twym obrazem do chwały twej uczestnictwa; dałeś mu twe anioły za stróże (…)” (E. Zielejewicz, Kazanie umarłych do żywych).

Po śmierci życie ludzkie zmienia się ale się nie kończy, ale – „W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby […] będziemy odmienieni” (1Kor 15 52) i upodobnimy się do aniołów o czym zapewnia nas Pan Jezus, że zmarli: „będą jak aniołowie Boży w niebie” (Mt 22, 30).

Aniołowie nie tylko są przewodnikami przez próg nadziei ale są także świadkami i zwiastunami Zmartwychwstania Chrystusa. To Oni pierwsi ogłosili niewiastom tę prawdę mówiąc: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24, 6-7).

Marta aczkolwiek czyni niejaki zarzut Panu Jezusowi mówiąc, że gdyby przybył wcześniej Łazarz by nie umarł, na Jego słowa „Brat twój zmartwychwstanie” (J 11, 23) wyznaje z przekonaniem wiarę w zmartwychwstanie: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym” (J 11, 24). Na co „Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja mocno wierzę” (J 11, 25-27).

My również chcemy dzisiaj wyrazić naszą wiarę w zmartwychwstanie i życie wieczne. Również w zmartwychwstanie i życie wieczne śp. Antoniego. Czynimy to w modlitwie za niego, za wstawiennictwem Aniołów i jego patrona św. Antoniego, przyzywając zastępy aniołów słowami tych pięknych hymnów pogrzebowych:

Z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie,

[…]

Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,

Uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,

[…].

Pieśń żałobna „Przybądźcie z nieba”

Niech Aniołowie zawiodą cię do raju,

[…]

I wprowadzą cię do krainy życia wiecznego.

Chóry Anielskie niechaj cię podejmą

I z Chrystusem zmartwychwstałym miej radość wieczną.

Pieśń żałobna „Niech Aniołowie”

Odpoczywaj w pokoju wiecznym!